wtorek, 31 maja 2016

Rozdział I - "Czym sobie na to zasłużyłam?"

Wiem minęło trochę (bardzo) czasu od kiedy rozdział powinien być, ale czegoś mi brakuje - czasu. Ale módlmy się że w wakacje będzie go więcej. No i co? Chyba zaczynamy, tak? No to jedziemy!!!

 ***

Minęło parę godzin od tego nieszczęsnego obiadu, na zewnątrz było strasznie ciemno. Siedziałam sobie na parapecie i patrzyłam przez okno. "Czy dobrze zrobiłam?" myślałam. "Jego wyraz twarzy, to był gniew pomieszany z rozczarowaniem, on nigdy tak na mnie nie patrzył." Moje rozmyślenia przerwał nagły gość w moim pokoju. Van wbiegła cała zdyszana.
- Van co jest? - zapytałam podbiegając do niej.
- Lil na...na dole jest dyrektor Hogwartu. Rozumiesz Albus Dumbledore jest na dole. - powiedziała. - Lil jeśli ojciec dowie się co zrobiłaś to wiesz...
- Wiem już nigdy nic nie będzie takie jak teraz. Chodź. - wzięłam Van za rękę i razem zeszłyśmy na dół, gdy nagle na dole zatrzymał nas Drake.
- Gdzie się tak śpieszycie? - zapytał nas uśmiechając się łobuzersko. A my razem w tym samym czasie powiedziałyśmy:
- (L) Do kuchni...do łazienki....(V) Do łazienki...do kuchni.
- Coś mi tu śmierdzi...ale coś czuje że to nie mój problem tylko rodziców... - powiedział i odszedł.
- Dobra lecimy. - szepnęłam. Van złapała mnie za rękę, odwróciłam się w jej stronę. 
- Lil gdzie lecimy? - zapytała Van. Dopiero się ogarnęłam że nie powiedziałam jej co planuje ani gdzie idziemy.
- Idziemy pod słuchać rozmowę taty z dyrektorem. - powiedziałam dumnie.
- Czyś ty do reszty zwariowała!!?? - wrzasnęła. "Oj chyba ją wkurzyłam." 
- Nie. Posłuchaj wszystko może się wydać. Nie mogę do tego dopuścić. - powiedziałam robiąc proszące oczka. - Proszę Van.
- Nie jestem Drake, nie nabiorę się na te oczka. - powiedziała Van. - Ale i tak ci pomogę.
- Wiedziałam! To teraz lecimy. - powiedziałam i chwyciłam Van za rękę i razem pobiegłyśmy do gabinetu, gdy już byłyśmy na miejscu, usiadłyśmy pod drzwiami i zaczęłyśmy słuchać rozmowy:
**Narrator**
- Więc Rolanie dlaczego mnie tu sprowadziłeś? - odezwał się cichy i tajemniczy głos. - Bo chyba nie po to by powspominać stare czasy gdy chodziłeś do Hogwartu. Byłeś takim przyjaznym chłopcem, który zawsze jak coś przeskrobał to przepraszał.
- Skończ! - krzyknął ojciec Lil. - A teraz przejdźmy pamiętasz może moją najmłodszą córkę?
- Chodzi ci o małą Liliannę White urodzoną 21 marca 1981 r w Wiltshire w Anglii, miłą i sympatyczna dziewczynkę z wielkim talentem magicznym? - zapytał gość twojego ojca. "Jasnowidz?"
- Tak chodzi o tą Liliannę która nie dostała listu z Hogwartu.
- Ale jak to nie dostała? Sowa przywiozła go jej w jej urodziny. - powiedział zamyślony Albus.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - powiedział mój ojciec.
- Rolanie ja nic...czekaj. Wiesz chyba będziemy mieli gości. - powiedział szeptem.
- Co?
- Ciii. - Albus delikatnie podszedł do drzwi i je delikatnie otworzył je, a Van i Lil wpadły do środka niczym burza. - Witam was panienki!
- Córki... - powiedział Rolan widocznie zdenerwowany.
- Tato... - Lil i wan powiedziały w tym samym czasie.
***
Na dziś to koniec wiem rozdział krótki ale w następnej części spotkamy bliźniaków.

sobota, 14 maja 2016

czwartek, 12 maja 2016

Wracam!

W zasadzie wróciłam wczoraj, ale zapomniałam was o tym powiadomić.

Ps. Pojawiła sie 2 część z Fredem na quizach.

Jutro rozdział pierwszy....

poniedziałek, 9 maja 2016

Wolne trzy dni.

Hej!
Chcę was zawiadomić że do środy mnie nie będzie, sprawy zdrowotne.
Przepraszam
Mam nadzieję że  nie jesteście źli...

sobota, 7 maja 2016

Prolog - Ja i moje życie.

*Lilianna*

Siedziałam przy oknie rysując, spojrzałam na zegarek, 6:00 "Rodzice jeszcze pewnie śpią...". Rozmyślenia przerwał mi dźwięk z okna, po drugiej stronie szyby była piękna brązowa sowa. Wpuściłam sowę do pokoju. Usiadła mi na ramieniu, dopiero teraz zauważyłam że ma coś przyczepione do nóżki. Gwizdnęłam cicho, a sowa zmieniła położenia i usadowiła się na parapecie podnosząc nóżkę. Odczepiłam kawałek pergaminu z nóżki sowy. "Tylko nie to..." Natychmiast wygoniłam sowę z pokoju, zamknęłam okno i jak najprędzej skierowałam swoje kroki do sypialni siostry. Gdy byłam już przy drzwiach lekko zapukałam w jej drzwi, gdy usłyszałam ciche proszę weszłam do jej pokoju. Moja siostra siedziała na łóżku.
- Lil czego chcesz o 6 rano? - zapytała przecierając oczy i ziewając.
- Tego. - pokazałam jej list. Błyskawicznie wstała zamknęła drzwi a mi kazała usiąść na łóżku siadając obok mnie.
- To jest list z ... - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Tak to list z Hogwartu. - byłam załamana.
- Myślałam że listy z Hogwartu przysyłają tylko w dniu 11 urodzin. - powiedziała. - Lil wiesz że jeśli rodzice się dowiedzą to nie będzie za wesoło?
- Wiem, ale co możemy zrobić? - powiedziałam patrząc w okno. - Chodźmy na śniadanie.
- Lil... - więcej nic nie powiedziała i obie zeszłyśmy na śniadanie.
W jadalni siedział Drake i czytał swój podręcznik z transmutacji z tamtego roku, ja i Van szybko zajęłyśmy swoje miejsca na przeciwko Drake.
- Hej. - powiedział nawet na nas nie patrząc.
- Hej! - powiedziała Vanessa z uśmiechem. Van była chyba najbardziej rozpromienioną dziewczyną jaką w życiu widział cały świat magiczny tego byłam pewna.
- Hej... - powiedziałam cicho i nerwowo. Drake słysząc mój ton zamknął książkę i odłożył ją.
- Co się stało? - zapytał. Podałam mu zawinięty list, był bardzo szczęśliwy. - Myślałem że nie chcesz chodzić do Hogwartu.
- Bo nie chcę! - krzyknęłam. Tylko Drake i Van wiedzieli że nie chcę iść do Hogwartu z prostej przyczyny, nie chcę iść do Slytherinu, ale jeśli nie trafię do Slytherinu zhańbię rodzinę. 
- Lil jeszcze nas ktoś usłyszy. - szepnęła Vanessa.
- Więc co chcecie zrobić? - zapytał Drake patrząc na mnie.
- Chyba chcemy? Jesteś z nami, nie? - zapytała Vanessa.
- Nie tym razem jesteście same. - odpowiedział.
- A teraz co chcecie z... - zaczął, ale w tym momencie do jadalni weszło dwóch dorosłych. "Rodzice..."
- Witajcie dzieci. - powiedział. Mój ojciec zajął miejsce koło mnie zawsze tam siadał od kiedy byłam bardzo mała zawsze siedziałam obok niego, a moja matka usiadła między swoim mężem, a synem. Jedliście w spokoju posiłek, gdy nagle ojciec zapytał :
- I jak wszyscy gotowi do szkoły? - "Co mam zrobić?" pod stołem z całej siły ściskałam list z Hogwartu.
- Ojcze? - "Zaczeło się..."
- Tak. - " Raz kozi śmierć..."
- Ja...ja...ja nie dostałam listu z Hogwartu... - cały czas patrzyłam na swoje kolana, nie mogłam...nie umiałam spojrzeć w oczy ojca.
- Jak to nie dostałaś listu?! - wydarł się. Kątem oka spojrzałam na Van i Drake byli przerażeni...
- Ja przepraszam... - powiedziałam. Spojrzałam na ojca był zły, bardzo zły.
- Już ja z Albusem sobie porozmawiam... - mówił wychodząc z kuchni, zaraz za nim pobiegła mama.
- Lil nie martw się... - Drake usiadł na miejscu ojca, a ja momentalnie się do niego przytuliłam, nienawidziłam kłamać, uważałam to za zniewagę dla każdego człowieka.
- Ja...go okłamałam. - powiedziałam przez łzy.
- Wiemy Lil, wiemy, ale nie miałaś wyboru. - powiedziała uspokajająco Van.
----
Na dziś to tyle. Do zobaczenia w kolejnej części.

Witam Was!

Hejka tu ZeeEmii z nowiusieńkim blogiem o Harrym Potterze. Główną bohaterką opowiadania będzie Lilianna White...więcej o niej i o innych bohaterach zawarte będzie w zakładce ,,Bohaterowie"...