poniedziałek, 28 listopada 2016

Rozdział się pisze, a tym czasem...

Konkurs zorganizowany przez ze mnie i Spis Przygód z quizów. Konkurs polega na tym że na tym że piszecie krótkie opowiadanie lub fanarta na temat mnie, Spisu lub mojej lub jej quizów, nagroda to że obie napiszemy serie lub one-shota z wami jako główną/nym bohaterką/em. Fanarty i opowiadanie przysyłajcie na email konkurszee.spis@gmail.com

Nagroda zwycięscy pojawi się też na blogu tym lub Draco, lub nowym : , )

Czekamy do 30 grudnia! ^^

Zee i Spis~

piątek, 19 sierpnia 2016

Reklama Szkoły Magicznej Hogwart

Hej!
Tu Zee...jestem tu by zaprezentować jedną internetową szkołę magiczną...HP School na której jestem...
Ludzie, którzy obserwują mnie na quizach wiedzą że uczęszczam do tej szkoły...jeśli ktoś jest chętny to zapraszam...
Nazywam się tam Lilianna Water klasa I Slytherin...może trafisz do mojego domu...



Jeśli jesteś w tej szkole bądź się do niej zapiszesz, napisz w komentarzu imię i nazwisko stamtąd...

sobota, 2 lipca 2016

Rozdział VI - Korki, list, pożegnanie...

Hej!
Wiem trochę ze mnie leń, ale trudno to wszystko pogodzić są wakacje. Odkąd zaczęły się wakacje nie wyszłam z domu. Tylko siedzę i piszę. Ale zrozumiałam że zaczęłam was zaniedbywać na blogu. Muszę wam to wynagrodzić. Macie rozdział będzie dość średniej wielkości. Ale za to mam do was prośbę, jakie pytania chcielibyście zadać bliźniakom? A i pytania do mnie też możecie pisać w komentarzu.

6 komentarzy i lecimy dalej jeszcze z większym powerem~!

***

**Pov:Lil**
(Ten rozdział jest z quizu, ale musiałam uwielbiam tą scenę, nie miejcie tego mi za złe.)
Minęły dwa miesiące...
Siedziałam właśnie z Georgem w Wielkiej Sali, poniżyłam się po całości, jeszcze miesiąc temu byłam najlepsza z Eliksirów w całej swojej klasie, a teraz dostałam Trolla ze sprawdzianu, (ja też i to nie jednego.) jednego wielkiego tłustego Trolla! A Ginny jako moja najlepsza przyjaciółka próbowała mi pomóc, co jej się nie udało, zapytała bliźniaków czy któryś z nich by mnie pouczył bo mają jedną z najlepszych średni w szkole. Fred był zajęty, a George niestety miał czas, lubiłam bliźniaków, ale oni w rolach nauczycieli..."Nie to zbyt nie realne i nie na miejscu by mogło być prawdziwe."- myślałam siedząc koło Georga.
- Dobra to teraz przejdźmy do tematu 47 o eliksirze wielosokowym, więc jakie ma właściwości jakie składniki są potrzebne do jego stworzenia i podaj okres przygotowywania to wszystko ma być w 2.000 słów. - podał mi polecenie patrząc na ciebie.
- A może zrobimy sobie przerwę? Ręka mnie boli... - zapytałam machając ręką.
-Nie, jutro poprawiasz sprawdzian, a uczniowie wychodzący ze szkoły Georga muszą mieć same Wybitne. - powiedział machając ci palcem przed twarzą. (Chyba że uczniowie nie przeżyją do końca lekcji.)
- Ale ręka... - zaczęłam, ale w tym momencie George posadził cię między swoimi nogami, łapiąc za rękę w której był długopis, a głowę kładąc ci na ramieniu. - Co robisz? - zapytałam rumieniąc się.
- Pomagam. - odwróciłam głowę w jego stronę, a on w moją. Wasze twarze dzielił 1 centymetr. George i ty byliście lekko zarumieni. George powoli się zbliżał.
- Moż...e wró...ćmy do zada...nia? - zapytałam odwracając głowę od Georga i skupiając się na książkach.
- Tak, masz racje. - powiedział. "I tak właśnie wyglądały moje korki."
2 godziny później...
Kiedy wróciłam do dominatorium rzuciłam się na łóżko. Ginny usiadła obok mnie.
- I jak zajęcia dodatkowe? - zapytała uśmiechając się zachęcająco.
- Twój brat jest idealny z Eliksirów i świetnie uczy, ale jego uczniowie na lekcji mogą wykitować. - powiedziałam śmiejąc się. "Nie mogę powiedzieć jej że George prawie mnie pocałował, to jej brat! Co robić?"
- Uuuu...musiałaś mieć strasznie...A powiedz zdarzyło się coś jeszcze? - zapytała.
- Nie...a co? - zapytałam patrząc na nią podejrzanie.
- Nic po prostu się pytam czy nie wywinęliście komuś kawału po drodze bo jesteś cała czerwona. - powiedziała kładąc się do swojego łóżka.
- Nie! Pamiętasz że jest już po ciszy nocnej więc biegliśmy razem by nikt nas nie nakrył. - skłamałam, tak naprawdę ty i George szliście po woli do dominatorium od tamtej chwili nie gadaliście, chyba że o Eliksirach.
- Aha. Okej. Dobranoc - powiedziała.
- Dobranoc. - odpowiedziałam oddając się w objęcia Morfeusza.

Dziś sobota czyli twoja poprawka.
Obudziłam się o 7:00 [poprawka jest o 10.00] przebrałam się w szatę i wyszłam z dominatorium, szłam korytarzami aż poczułaś jak ktoś ciągnie cię za rękę. Odwróciłam się był to Drake.
- Drake... - szepnęłam. - Myślałam że nie chcesz się zbliżać do zdrajcy krwi.
- Rodzice chcą dać ci szanse na przestanie bycie zdrajcą krwi. - powiedział. - To raczej był rozkaz nie szansa.
- Co? Co ty mówisz? - zapytałam.
- Drake mówi prawdę Lil. - do nas podeszła Vanessa.
- Wszystko jest w tym liście - Drake podał mi kopertę. Natychmiast ją otworzyłam i zaczęłam czytać.

Droga Lilianno!

Mimo że zdradziłaś rodzinę trafiając do Gryffindoru i zaprzyjaźniając się ze zdrajcami krwi. Chcemy dać ci szansę na odkupienie honoru. Pomoże nam w tym rodzina Draco, która podała nam bardzo ciekawą propozycje. Kochanie gdy skończysz naukę w Hogwarcie wyjdziesz za Draco Malfoya i tak odbudujesz honor rodziny. Nie wolno ci już się odzywać do twoich byłych przyjaciół z rodziny Weasley, Potter czy Granger. Twój brat i Draco o to zadbają. To wszystko co tu napisaliśmy to nie była propozycja czy prośba. To był rozkaz od twoich rodzicieli. Te święta spędzamy na Dworze Malfoyów.

Twoi rodzice.

- Słucham mam wyjść za Draco?! I mam się nie odzywać do przyjaciół?! Jaki Draco ma w tym interes?! - pytałam krzycząc na wszystkie stronę.
- Lil posłuchaj tak będzie lepiej... - powiedział Drake.
- Idę do siebie! - krzyknęłam po czym z płaczem pobiegłam.
 Wbiegłam do swojego pokoju, akurat siedzieli tam: Ginny, George, Fred, Ron. Hermiona, Harry.
- Lil co jest? - zapytała Ginny poddałam jej list, a ona go przeczytała w myślach. - Tak mi przykro. Wiesz co można z tym zrobić?
- Nic się nie da. - przytuliłam się do Ginny.
- Co jest? - zapytał Fred podchodząc do was z całą resztą. Ginny podała mu list a on zaczął czytać na głos po zakończeniu czytania wszyscy mówili im że jest im przykro. George podszedł do mnie ostatni przytuli, nic nie mówiłam, jednak gdy już stanęłam na przeciw niego to spojrzałam mu w oczy. Wyrażały tyle emocji : troskę, smutek, strach, nieszczęście i miłość.
- Będę za wami tęsknić. - powiedziałam i wyszłam na poprawkę z Eliksirów.

 ***

Wiem już nic nie mówcie o rozdziale. Pamiętajcie w komentarzach zadawajcie pytania do mnie lub do bliźniaków. 6 komentarzy = następna część.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział V - Zwyczajny dzień a tyle rzeczy...

Witajcie! Jeśli znajdujecie się na tej stronie to jesteście geniuszami, jeśli chcecie to przeczytać zjedzcie na dół, a jeśli będziecie chcieli kolejny rozdział zostawcie komentarz. Uwaga przypominam o mailach na następne Q&A na samych quizach ze mną i tylko ze mną ZeeEmii chyba że ktoś będzie chciał narratora. Pamiętajcie 10 pytań na moją sowę (email) Pytania jakie chcecie...mogą być spokojne i oficjalne np. Jaki masz kolor włosów? lub mogą być świrnięte (zostawiam do kreatywności.) Osoba, którą wylosuję będzie gościem specjalnym w następnym Q&A po tym z narratorem, pytania możecie wysyłać już dziś!!!
- fankaanime1189@gmail.com

Pytanie do was : Czy tylko moje książki już są w śmietniku?

A teraz Info: Postanowiłam że trochę posłucham waszych komentarzy a trochę nie. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Na dole napiszcie czy się podobało. Miłego czytania :) 5 komentarzy i następny!!!
Ten rozdział będzie krótki!

***

**Pov: Georga**
- Rany! Dlaczego Ginny nie pozwoliła nam zbliżać się do biblioteki, chciałbym ich podsłuchać. - powiedział Fred. Westchnąłem.
- Serio? Ty się dziwisz że zabroniła nam tam iść. Ja się dziwię ze jeszcze żyjemy. - powiedziałem znudzony. Chodziliśmy z Fredem już od 2 godzin po korytarzach bez sensu.
- Serio Ginny na nas nieźle na krzyczała. Założę się że jeśli by się jeszcze trochę wkurzyła to wylądowalibyśmy na Venusie.
- Możlwe Fred, możliwe. Może ciało ma małe, ale jak to się mówi: Im mniejsze ciało ty...
- Głośniejszy krzyk... - dokończył.
" - Jeśli zobaczę was w bibliotece choćby na chwilę to uroczyście obiecuje że nie przeżyjecie do rana!!! Ma się rozumieć?!!! - krzyczała na nich Ginny. - Żeby wam pustaki do głowy nic nie przyszło!!! Zrozumiano?!! Jeśli zobaczę was na kilometr, nie 10 kilometrów to uroczyście wam obiecuje że będziecie czyścić wszystkie podłogi w Hogwarcie językami!!!!!! Czy jasno się wyraziłam?!!!!!!!!!!!!
- Tak proszę pani. - odpowiedzieli równocześnie."
- Ych... aż mi nie dobrze zrobiło... - powiedziałem wzdrygając się.
- Ja też. Młodsza siostra nam groziła. - powiedział załamany Fred. - Chciałbym usłyszeć o czym tam rozmawiają.
- Ja też. Tylko jak. - oboje stanęliśmy w pozie do myślenia. Po chwili do głowy wpadł mi pomysł. - Pamiętasz jak Ron w wakacje mówił nam o tej pelerynie...jak jej tam było...Niewidce.
- George! Jesteś genialny! - krzyknął Fred szczęśliwy.
- Wiem przecież! - krzyknąłem z uśmiechem. - Posłuchaj pójdziemy teraz do Harrego i Rona pożyczymy peleryne i podsłuchamy rozmowę w bibliotece.
- Tak, ale... - nie zdążył powiedzieć, bo usłyszeliśmy tupot nóg, ktoś się zbliżał.
- Kto chodzi po korytarzach po ciszy nocnej? - usłyszeliśmy pytanie Snape'a.
- Na trzy uciekamy. - powiedzieliśmy równocześnie. Normalnie to byśmy zaczekali aż Snape nas przyłapie, ale teraz tak nie mogło być, ponieważ mieliśmy plan. Plan, który musi się powieść. - 1...2...3! - i uciekliśmy. Snape na szczęście nas nie zauważył a my pobiegliśmy do pokoju Harrego. (i Rona.)
**W pokoju Harrego**
- Pożycz! - krzyknęliśmy razem z Fred.
- Nie! - odkrzyknął Harry. Kłóciliśmy się już tak pół godziny. -Po co wam ona?
- Chodzi o Lil. Ginny, ona i Van są w bibliotece i rozmawiają. Ja i Fred chcielibyśmy... - zacząłem.
- Wiedzieć o czym gadają, ale jeśli Ginny nas tam przyłapię...
- To będziemy szorować cały Hogwart swoimi językami. - dokończyliśmy razem.
- Taka kara by wam się przydała. - powiedział Ron wyglądał...jakby śmiał się z nas.
- Ron? - zapytałem podchodząc, widać że się trochę przestraszył...cofnął się. (Ron...George przecież cię nie zgwałci *faceplam*)
- Tak? - zapytał.
- Dlaczego śmiejesz się z nas? Lepiej powiedz prawdę inaczej powiem mamie o sam wiesz czym. (Oklaski dla Georga. Jaka groźba. Czterolatka byś nie wystraszył.)
- Co?! George! Ych...wcale nie śmiałem się z was obydwóch tylko z ciebie George. - Ron patrzył przerażony na Georga.
- Dlaczego na mnie? - zapytałem.
- Przyznaj się chcesz ich szpiegować by zobaczyć Lil. - powiedział Ron. Fred zatkał sobie usta ręką, Harry też. Widać nie chcieli bym zobaczył że się śmieją. "Zdrajcy..."
- Dlaczego tylko ze mnie Fred dąży do tego samego? - powiedziałem patrząc na niego z wyższością.
- Ale to ty jesteś zakochany w Lil. - odpowiedział Fred, zamarłem.
- S...kąd c...i ta...kie p...om....ysły do g...ło...wy prz...ych...odzą? - zapytałem jąkając się. (George bawi się w Quriella.)
- No nie wiem. Coraz mniej cię widzimy. Coraz mniej łazisz z Fredem po korytarzach. Co raz więcej przesiadujesz z nią. Wszyscy wiedzą że ją lubisz, oprócz niej i ciebie. - odpowiedział Ron. Zacząłem się z nim kłócić później do rozmowy doszedł Harry, przyznał Ronowi rację, zapytałem Freda co o tym myśli wziął stronę chłopaków co mnie zamurowało.
- Możemy ją pożyczyć? - zapytałem po raz 60. Ron spojrzał na Harrego, a Harry na niego wymienili spojrzenia, po czym Harry wręczył mi pelerynę mówiąc że mamy ją mu oddać z powrotem.
- Dzięki! - odpowiedzieliśmy razem i wyszliśmy z pokoju wspólnego kierując się do biblioteki. Gdy szliśmy zastanawiałem się nad słowami Rona "Ale to ty jesteś zakochany w Lil" Ja zakochany? I to jeszcze w najlepszej przyjaciółce? Nie wierze. Gdy dotarliśmy do biblioteki było strasznie pustą.
- PO KIEGO WZIĘLIŚMY PELERYNĘ SKORO NIKOGO TU NIE MA?!!!!!!!! RANY, RANY. RANY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

***

Papatki! 5 kom i lecę dalej.



Dodałam Draco do zakładki Bohaterowie.

Napiszcie tam komentarz czy mam opisać Drake...

Zee ~

niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział IV - Czy coś jeszcze pójdzie nie tak?

No wiecie co? Tak szybko 3 komentarze, skoro tak szybko się uwinęliście co mnie cieszy to co powiecie na 4 komentarze i dalej lecę z pisaniem.

Papatki! (Nie rozgaduje się bo mam mało czasu.)

***

**Pov : Lil**
Minął tydzień od mojej, jakby to powiedzieć "kłótni" z Drakiem. Cierpiałam i to bardzo mocno, jednak cieszył mnie jeden fakt moi najbliżsi mnie wspierali, ale ich słowa, ani czyny nie pomagały mi zapomnieć o bólu.
Siedziałam w pokoju czytając podręcznik od eliksirów próbując zapamiętać każdy szczegół niedługo miał być sprawdzian, gdy nagle do mojego pokoju wparowali bliźniacy, nawet się nie odwróciłam byłam do tego całkowicie przyzwyczajona. Robili tak 5 razy dziennie, co mnie już trochę denerwowało,
- Wiecie że najpierw się puka? - powiedziałam czytając o eliksirze wielosokowym.
- Ale gdybyśmy wchodzili... - zaczął Fred z uśmiechem.
- Jak co po niektórzy... - kontynuował George siadając koło mnie. Po tamtej nocy moje stosunki z Georgem wcale się nie zmieniły, dalej był moim najlepszym przyjacielem.
- Nie zdenerwowałabyś się tak. - skończyli razem. Spojrzałaś na Freda a zaraz potem na Georga. "Jak małe dzieci."
- Czego chcecie? - zapytałam znów czytając podręcznik. Oni wiedzą że nie mogę oblać, a co robią. Troszeczkę mnie już denerwują. "Ginny, Ratuj!"
- Zobaczysz. - powiedział tajemniczo George.
- Już się boje. - powiedziałam sarkastycznie kładąc teatralnie dłoń na czoło. George i Fred zaczęli wychodzić z pokoju z tajemniczymi uśmieszkami.
- Powinnaś. - ostrzegł cię Fred.
- Poczekaj do wieczora. - powiedział George. "Co znów wymyślili?"
**Pov : Georga.**
- Czy wszystko już gotowe? - zapytałem Freda siadając na kanapie w pokoju wspólnym.
- Tak, Ginny o wszystko zadbała. Zabroniła nam się zbliżać do dominatorium, gdy plan wejdzie w życie. - odpowiedział Fred.
- To co my biedni będziemy robić? - zapytałem udając załamanego i obrażonego pięciolatka. Może Lil miała racje nie zachowujemy się na swój wiek, ale chyba jej to tak strasznie nie przeszkadza jak mówi, zawsze się wtedy uśmiecha, jej uśmiech...
- George! Słuchasz mnie?! George! - usłyszałem krzyki brata. Kiedy już na niego spojrzałem zapytałem :
- Mówiłeś coś?
- Tak, ale to nie ważne. A tak poza tym to o czym tak myślałeś? - zapytał z wrednym uśmiechem, Fred był moim bliźniakiem wiedział o mnie bardzo dużo, nawet czasami miałem wrażenie że wie on więcej o mnie niż ja sam. To było niedorzeczne, ale jednak prawdziwe.
- Aaaaaa o niczym. - skłamałem. Nie mogłem bratu powiedzieć że myślałem o Lil.
- Wiem że kłamiesz. - powiedział. - Powiedz prawdę.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak.
- Ha! Dałeś się teraz mów. - powiedział. - To kim jest ta dziewczyna?
- Idę stąd. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju wspólnego. "Co mu odbija?"
**Pov : Lil**
Szłam na boisko szkolne do quidditcha razem z Ginny, nie chciałam iść tym bardziej nie chciałam spotkać Drake, który cały czas dokucza gryfonom czego nie pochwalam, jednak Ginny mnie namówiła.
- Dlaczego chciałaś bym poszła z tobą? - zapytałam patrząc na idąc obok ciebie Ginny. To pytanie bardzo mnie ciekawiło, bardzo chciałam by odpowiedziała.
- Nie możesz cały rok przesiedzieć w pokoju ucząc się. - powiedziała uśmiechając się w moją stronę.
- Przecież chodzę na lekcje. - powiedziałam odwracając wzrok od Ginny.
- Tak wychodzisz tylko na lekcje. Od tygodnia nie byłaś nawet w Wielkiej Sali, czym ty się żywisz? - zapytała, było mi coraz bardziej głupio...bo w tym co mówiła było sporo racji. - Wiem nie chcesz spotkać Drake, ale w ten sposób niszczysz sobie życie, skoro tak cię potraktował nie możesz go nazwać swoim bratem.
- Nie gniewam się na niego! - powiedziałam głośno miałam już dość, wiedziałam że teraz muszę jej coś wyjaśnić. - Gniewam się na siebie! Najpierw zraniłam Van, a teraz zraniłam Drake, on mnie tak nazwał dlatego że nie wie co ma robić. Dlatego że zawsze był oddany, on nie może jak Van ot tak sobie podejść i mnie przytulić. On cierpi...
- To dlaczego nie pogadasz z nim? - zapytała. Czułam że łzy zbierają mi się do oczu.
- Tamtej nocy coś do mnie dotarło dzięki Georgowi. - zaczęłam, wycierając łzy. - Że lepiej dać mu czas...
**Parę minut później.** 
 Byłyśmy już na stadionie i to co zobaczyłyśmy przerosło moje najśmielsze oczekiwania twój brat i Draco z całym zespołem kłócili się z Gryfonami. Spojrzałam na Ginny. "Mam już tego dość, chciałabym by te ich kłótnie się skończyły."
- Idziemy? - zapytałam a ona przytaknęła. Podeszłyśmy bliżej, a ja krzyknęłam. - Draco! Drake! Co wy tu robicie?
- Idziemy trenować. - powiedział z miną zwycięscy Draco. - No i co? Biedactwo się popłaczę. - zignorowałam go, co go nie za bardzo ucieszyło, Drake milczał od kiedy się pojawiłam. Podeszłam do kapitana Gryfonów. - Ej teraz nie mieliście trenować?
- Tak, ale Flint i jego banda mają podpis Snape, więc zabrali nam boisko. - odpowiedział zrezygnowany. Znowu ktoś chcę zniszczyć i poniżyć gryfonów. Spojrzałam na Rona i Hermione, która wyglądała jakby się miała po płakać. Natomiast Ron siedział na trawię i rzygał ślimakami.
- Harry, pomóż mi, trzeba zabrać stąd Rona. - powiedziałam do Harrego, a on mi przytaknął, po czym zwróciłam się do Draco z czystą wściekłością. - Jeśli dowiem się że jesteś za to odpowiedzialny to zaręczam ci że nic z ciebie już nie zostanie.
 Podbiegłam do Rona z Harrym wzięliśmy Hermionę ze sobą i udaliśmy się do jakiegoś Hagrida, którego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam ani o nim nie słyszałam, ale z tego co mówił Harry on najlepiej pomoże Ronowi. Ginny z nami nie było ona i kapitan polecieli powiedzieć o wszystkim profesor McGonagall, a bliźniacy, którzy też tam byli polecieli do Snape."Biedactwa."
**W domu Hagrida.**
Weszliśmy do jakiegoś malutkiego domku, który wyglądał dla mnie jak wielki grzyb, w którym mieszkał wielki olbrzym. Zamarłam gdy go zobaczyłam.
- My się jeszcze nie znamy, Rubeus Hagrid miło mi! - powiedział gdy mnie zauważył. Miał miły uśmiech.
- Lilianna White mi też. - odpowiedziałaś.
- White? - zapytał patrząc na Harrego. "Moje nazwisko, chyba ostatni raz je powiedziałam zawsze każdy reaguje tak samo."
- Spokojnie to nasza przyjaciółka jest w Gryfindorze. - odpowiedziała Hermiona.
- Ktoś z White'ów w Gryfindorze? - spojrzał na mnie. - Biedactwo musiałaś mieć ciężko.
- Ciężko? - zapytał Harry, gdy Ron usiadł i dostał miskę w którą rzygał ślimakami. Wstałam i podeszłam do okna, wiedziałam co teraz będzie. Litość i współczucie, moi rodzice tymi dwoma słowami najbardziej w świecie gardzili.
- Bo widzisz Harry w rodzinie czarodziei czystej krwi jest taka bzdura że dzieci muszą trafić do Slytherinu. - odpowiedział Hagrid. Poczułam że łzy zbierają mi się w kącikach. "Nie możesz płakac."
- A co jeśli trafią do Gryfindoru? - zapytał Harry patrząc na mnie. I w tym momencie wybuchłam.
- Wydziedziczenie i zapomnienie, te dzieci nie mają się gdzie podziać, ,,zhańbiły rodzinę więc muszą za to cierpieć" tak zawsze mówią. Chyba że w przypadku rodziny Rona wszyscy są z Gryffindoru więc jego rodzice cieszą się że dostanie się do byle jakiego domu, ale i tak inne rodziny biorą ich za zdrajców krwi. - powiedziałaś patrząc daleko w ścianę. - Każdy kto trafi do Gryffindoru z rodziny czystej krwi automatycznie staje się zdrajcą krwi.
- Czasami się zdarza że dzieci zostają w domu, ale są bite i poniżane. - dodał Hadrid. - Albo wydawane za mąż.
- Mnie wydziedziczyli. - powiedziałam płacząc, już nie mogłam się powstrzymać, łzy chciały płynąc to popłyneły.
- Chodź tu. - powiedział Hagrid. Podeszłam do niego a on mnie przytulił. Rodzice rzadko nas przytulali. - Twoi rodzice są głupi że w to wierzą, a to że dostałaś się do Gryffindoru potraktuj jako zaszczyt.
- Wiem o tym powiem wam coś. - zwróciłam się do trójki Gryffonów. - Nie żałowałam ani przez moment tego że trafiłam do Gryfonów. Poznałam tam Ginny, Freda i Georga, moich przyjaciół.
- I nas. - powiedział Ron wypluwając ślimaka.
- Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. - powiedziała Hermiona, a Harry jej przytaknął. Uśmiechnęłam się do nich.
- Coś jeszcze się stało? - zapytał Hagrid.
- Hermiona na boisku wyglądałaś jakbyś miała się rozpłakać. Co się stało? - zapytałam patrząc na Hermionę.
- Draco nazwał ją...nie za bardzo wiem co znaczy to słowo. - powiedział Harry.
- Nazwał mnie szlamą... - powiedziała. Zszokowało mnie to, Draco oberwie.
- Żartujesz? - zdziwił się Hagrid. Podeszłam do Hermiony i ją przytuliłam.
- Co to szlama? - zapytał Harry.
- Przezwisko dziecka mugoli. Brudna krew, czyli taka osoba, która pochodzi z nie magicznej rodziny. Takiej jak moja. Kulturalni czarodzieje nie używają takiego języka. - odpowiedziała Hermiona.
-Bo widzisz Harry...co po niektórzy jak rodzina Draco i moja uważają się za lepszych, bo są jak to mówią czystej krwi. - wytłumaczyłam. - Ale ja taka nie jestem.
- Wiemy, ale to i tak okropne. - powiedział Harry. Przytaknęłam mu.
- To że mają obsesje na punkcje czystej krwi, to nie znak ze mają obrażać dzieci mugolów. Przecież to zupełnie normalne. - powiedziałam patrząc Hermionie w oczy.
- To totalna bzdura. Brudna krew, nie ma na świecie czarodzieja, który by nie miał mugola w rodzinie. Co więcej nikt by nie wymyślił zaklęcia, którego by nie znała. Chodź do mnie. - powiedział po czym przytulił Hermione.
- Ty też masz mugola w rodzinie? - zapytał Harry.
- Nie wiem. - odpowiedziałaś. - Nawet gdybym miała to i tak bym o nim ni nie wiedziała. Jeśli mam to rodzice pewnie go posłali w najczarniejsze i najzimniejsze krańce Syberii. 
**W dorminatorium.**
Kiedy wyszliśmy od Hagrida poszłam do swojego pokoju, kiedy weszłam nikogo tam nie było. "Gdzie Ginny?" poczułam jak ktoś wkłada mi wór na głowę i przerzuca mnie przez ramie. "Co się dzieje?"

***

4 komentarze i dalej!