niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział IV - Czy coś jeszcze pójdzie nie tak?

No wiecie co? Tak szybko 3 komentarze, skoro tak szybko się uwinęliście co mnie cieszy to co powiecie na 4 komentarze i dalej lecę z pisaniem.

Papatki! (Nie rozgaduje się bo mam mało czasu.)

***

**Pov : Lil**
Minął tydzień od mojej, jakby to powiedzieć "kłótni" z Drakiem. Cierpiałam i to bardzo mocno, jednak cieszył mnie jeden fakt moi najbliżsi mnie wspierali, ale ich słowa, ani czyny nie pomagały mi zapomnieć o bólu.
Siedziałam w pokoju czytając podręcznik od eliksirów próbując zapamiętać każdy szczegół niedługo miał być sprawdzian, gdy nagle do mojego pokoju wparowali bliźniacy, nawet się nie odwróciłam byłam do tego całkowicie przyzwyczajona. Robili tak 5 razy dziennie, co mnie już trochę denerwowało,
- Wiecie że najpierw się puka? - powiedziałam czytając o eliksirze wielosokowym.
- Ale gdybyśmy wchodzili... - zaczął Fred z uśmiechem.
- Jak co po niektórzy... - kontynuował George siadając koło mnie. Po tamtej nocy moje stosunki z Georgem wcale się nie zmieniły, dalej był moim najlepszym przyjacielem.
- Nie zdenerwowałabyś się tak. - skończyli razem. Spojrzałaś na Freda a zaraz potem na Georga. "Jak małe dzieci."
- Czego chcecie? - zapytałam znów czytając podręcznik. Oni wiedzą że nie mogę oblać, a co robią. Troszeczkę mnie już denerwują. "Ginny, Ratuj!"
- Zobaczysz. - powiedział tajemniczo George.
- Już się boje. - powiedziałam sarkastycznie kładąc teatralnie dłoń na czoło. George i Fred zaczęli wychodzić z pokoju z tajemniczymi uśmieszkami.
- Powinnaś. - ostrzegł cię Fred.
- Poczekaj do wieczora. - powiedział George. "Co znów wymyślili?"
**Pov : Georga.**
- Czy wszystko już gotowe? - zapytałem Freda siadając na kanapie w pokoju wspólnym.
- Tak, Ginny o wszystko zadbała. Zabroniła nam się zbliżać do dominatorium, gdy plan wejdzie w życie. - odpowiedział Fred.
- To co my biedni będziemy robić? - zapytałem udając załamanego i obrażonego pięciolatka. Może Lil miała racje nie zachowujemy się na swój wiek, ale chyba jej to tak strasznie nie przeszkadza jak mówi, zawsze się wtedy uśmiecha, jej uśmiech...
- George! Słuchasz mnie?! George! - usłyszałem krzyki brata. Kiedy już na niego spojrzałem zapytałem :
- Mówiłeś coś?
- Tak, ale to nie ważne. A tak poza tym to o czym tak myślałeś? - zapytał z wrednym uśmiechem, Fred był moim bliźniakiem wiedział o mnie bardzo dużo, nawet czasami miałem wrażenie że wie on więcej o mnie niż ja sam. To było niedorzeczne, ale jednak prawdziwe.
- Aaaaaa o niczym. - skłamałem. Nie mogłem bratu powiedzieć że myślałem o Lil.
- Wiem że kłamiesz. - powiedział. - Powiedz prawdę.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak.
- Ha! Dałeś się teraz mów. - powiedział. - To kim jest ta dziewczyna?
- Idę stąd. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju wspólnego. "Co mu odbija?"
**Pov : Lil**
Szłam na boisko szkolne do quidditcha razem z Ginny, nie chciałam iść tym bardziej nie chciałam spotkać Drake, który cały czas dokucza gryfonom czego nie pochwalam, jednak Ginny mnie namówiła.
- Dlaczego chciałaś bym poszła z tobą? - zapytałam patrząc na idąc obok ciebie Ginny. To pytanie bardzo mnie ciekawiło, bardzo chciałam by odpowiedziała.
- Nie możesz cały rok przesiedzieć w pokoju ucząc się. - powiedziała uśmiechając się w moją stronę.
- Przecież chodzę na lekcje. - powiedziałam odwracając wzrok od Ginny.
- Tak wychodzisz tylko na lekcje. Od tygodnia nie byłaś nawet w Wielkiej Sali, czym ty się żywisz? - zapytała, było mi coraz bardziej głupio...bo w tym co mówiła było sporo racji. - Wiem nie chcesz spotkać Drake, ale w ten sposób niszczysz sobie życie, skoro tak cię potraktował nie możesz go nazwać swoim bratem.
- Nie gniewam się na niego! - powiedziałam głośno miałam już dość, wiedziałam że teraz muszę jej coś wyjaśnić. - Gniewam się na siebie! Najpierw zraniłam Van, a teraz zraniłam Drake, on mnie tak nazwał dlatego że nie wie co ma robić. Dlatego że zawsze był oddany, on nie może jak Van ot tak sobie podejść i mnie przytulić. On cierpi...
- To dlaczego nie pogadasz z nim? - zapytała. Czułam że łzy zbierają mi się do oczu.
- Tamtej nocy coś do mnie dotarło dzięki Georgowi. - zaczęłam, wycierając łzy. - Że lepiej dać mu czas...
**Parę minut później.** 
 Byłyśmy już na stadionie i to co zobaczyłyśmy przerosło moje najśmielsze oczekiwania twój brat i Draco z całym zespołem kłócili się z Gryfonami. Spojrzałam na Ginny. "Mam już tego dość, chciałabym by te ich kłótnie się skończyły."
- Idziemy? - zapytałam a ona przytaknęła. Podeszłyśmy bliżej, a ja krzyknęłam. - Draco! Drake! Co wy tu robicie?
- Idziemy trenować. - powiedział z miną zwycięscy Draco. - No i co? Biedactwo się popłaczę. - zignorowałam go, co go nie za bardzo ucieszyło, Drake milczał od kiedy się pojawiłam. Podeszłam do kapitana Gryfonów. - Ej teraz nie mieliście trenować?
- Tak, ale Flint i jego banda mają podpis Snape, więc zabrali nam boisko. - odpowiedział zrezygnowany. Znowu ktoś chcę zniszczyć i poniżyć gryfonów. Spojrzałam na Rona i Hermione, która wyglądała jakby się miała po płakać. Natomiast Ron siedział na trawię i rzygał ślimakami.
- Harry, pomóż mi, trzeba zabrać stąd Rona. - powiedziałam do Harrego, a on mi przytaknął, po czym zwróciłam się do Draco z czystą wściekłością. - Jeśli dowiem się że jesteś za to odpowiedzialny to zaręczam ci że nic z ciebie już nie zostanie.
 Podbiegłam do Rona z Harrym wzięliśmy Hermionę ze sobą i udaliśmy się do jakiegoś Hagrida, którego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam ani o nim nie słyszałam, ale z tego co mówił Harry on najlepiej pomoże Ronowi. Ginny z nami nie było ona i kapitan polecieli powiedzieć o wszystkim profesor McGonagall, a bliźniacy, którzy też tam byli polecieli do Snape."Biedactwa."
**W domu Hagrida.**
Weszliśmy do jakiegoś malutkiego domku, który wyglądał dla mnie jak wielki grzyb, w którym mieszkał wielki olbrzym. Zamarłam gdy go zobaczyłam.
- My się jeszcze nie znamy, Rubeus Hagrid miło mi! - powiedział gdy mnie zauważył. Miał miły uśmiech.
- Lilianna White mi też. - odpowiedziałaś.
- White? - zapytał patrząc na Harrego. "Moje nazwisko, chyba ostatni raz je powiedziałam zawsze każdy reaguje tak samo."
- Spokojnie to nasza przyjaciółka jest w Gryfindorze. - odpowiedziała Hermiona.
- Ktoś z White'ów w Gryfindorze? - spojrzał na mnie. - Biedactwo musiałaś mieć ciężko.
- Ciężko? - zapytał Harry, gdy Ron usiadł i dostał miskę w którą rzygał ślimakami. Wstałam i podeszłam do okna, wiedziałam co teraz będzie. Litość i współczucie, moi rodzice tymi dwoma słowami najbardziej w świecie gardzili.
- Bo widzisz Harry w rodzinie czarodziei czystej krwi jest taka bzdura że dzieci muszą trafić do Slytherinu. - odpowiedział Hagrid. Poczułam że łzy zbierają mi się w kącikach. "Nie możesz płakac."
- A co jeśli trafią do Gryfindoru? - zapytał Harry patrząc na mnie. I w tym momencie wybuchłam.
- Wydziedziczenie i zapomnienie, te dzieci nie mają się gdzie podziać, ,,zhańbiły rodzinę więc muszą za to cierpieć" tak zawsze mówią. Chyba że w przypadku rodziny Rona wszyscy są z Gryffindoru więc jego rodzice cieszą się że dostanie się do byle jakiego domu, ale i tak inne rodziny biorą ich za zdrajców krwi. - powiedziałaś patrząc daleko w ścianę. - Każdy kto trafi do Gryffindoru z rodziny czystej krwi automatycznie staje się zdrajcą krwi.
- Czasami się zdarza że dzieci zostają w domu, ale są bite i poniżane. - dodał Hadrid. - Albo wydawane za mąż.
- Mnie wydziedziczyli. - powiedziałam płacząc, już nie mogłam się powstrzymać, łzy chciały płynąc to popłyneły.
- Chodź tu. - powiedział Hagrid. Podeszłam do niego a on mnie przytulił. Rodzice rzadko nas przytulali. - Twoi rodzice są głupi że w to wierzą, a to że dostałaś się do Gryffindoru potraktuj jako zaszczyt.
- Wiem o tym powiem wam coś. - zwróciłam się do trójki Gryffonów. - Nie żałowałam ani przez moment tego że trafiłam do Gryfonów. Poznałam tam Ginny, Freda i Georga, moich przyjaciół.
- I nas. - powiedział Ron wypluwając ślimaka.
- Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. - powiedziała Hermiona, a Harry jej przytaknął. Uśmiechnęłam się do nich.
- Coś jeszcze się stało? - zapytał Hagrid.
- Hermiona na boisku wyglądałaś jakbyś miała się rozpłakać. Co się stało? - zapytałam patrząc na Hermionę.
- Draco nazwał ją...nie za bardzo wiem co znaczy to słowo. - powiedział Harry.
- Nazwał mnie szlamą... - powiedziała. Zszokowało mnie to, Draco oberwie.
- Żartujesz? - zdziwił się Hagrid. Podeszłam do Hermiony i ją przytuliłam.
- Co to szlama? - zapytał Harry.
- Przezwisko dziecka mugoli. Brudna krew, czyli taka osoba, która pochodzi z nie magicznej rodziny. Takiej jak moja. Kulturalni czarodzieje nie używają takiego języka. - odpowiedziała Hermiona.
-Bo widzisz Harry...co po niektórzy jak rodzina Draco i moja uważają się za lepszych, bo są jak to mówią czystej krwi. - wytłumaczyłam. - Ale ja taka nie jestem.
- Wiemy, ale to i tak okropne. - powiedział Harry. Przytaknęłam mu.
- To że mają obsesje na punkcje czystej krwi, to nie znak ze mają obrażać dzieci mugolów. Przecież to zupełnie normalne. - powiedziałam patrząc Hermionie w oczy.
- To totalna bzdura. Brudna krew, nie ma na świecie czarodzieja, który by nie miał mugola w rodzinie. Co więcej nikt by nie wymyślił zaklęcia, którego by nie znała. Chodź do mnie. - powiedział po czym przytulił Hermione.
- Ty też masz mugola w rodzinie? - zapytał Harry.
- Nie wiem. - odpowiedziałaś. - Nawet gdybym miała to i tak bym o nim ni nie wiedziała. Jeśli mam to rodzice pewnie go posłali w najczarniejsze i najzimniejsze krańce Syberii. 
**W dorminatorium.**
Kiedy wyszliśmy od Hagrida poszłam do swojego pokoju, kiedy weszłam nikogo tam nie było. "Gdzie Ginny?" poczułam jak ktoś wkłada mi wór na głowę i przerzuca mnie przez ramie. "Co się dzieje?"

***

4 komentarze i dalej!

11 komentarzy:

  1. Nowy rozdział? Tak szybko? JEJ!!! Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobiliście 3 komentarze musiałam napisać rozdział, ale teraz macie 4 komentarze czy wam się uda! Hmm...

      Usuń
  2. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału☺☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny.
    Widzę, że jak na razie akcja leci tak jak w quizie.
    Bardzo szybko dodałaś nowy rozdział co jest bardzo fajne,
    mam nadzieję, że będzie tak częściej :*
    Czekam na kolejny i weeny ^^
    ~gwiazdeczka
    PS jak tam oceny na koniec roku? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Rozdział jest taki jak w quizie bo to akurat moja ukochana część. A oceny? Ych...dobre są, ale według wszystkich z mojego domu - Zawiedliśmy się 8 setnych zabrakło ci do czerwonego paska zawiodłaś nas... - kolejny będzie jutro bądź w środę zależy jak szybko skończę 9 część Draco...

      Usuń
  5. Jest spoko czekam na kolejną

    OdpowiedzUsuń